To
pytanie zadaje sobie wielu z nas. Obserwując życie chrześcijan, dość
często dochodzimy do wniosku, że coś tu „nie gra”. Nie tak miało być.
Również na co dzień mamy wiele przykładów, gdzie obok siebie występuje
dobro i zło, życie i śmierć, Bóg i szatan, błogosławieństwo i
przekleństwo.
Spora
część chrześcijan, mimo wiary w Boga, nigdy nie doświadcza satysfakcji z
życia. Znamy Słowo Boże, potrafimy cytować je na pamięć i wiemy, że w
Chrystusie zaspokojone są wszystkie nasze potrzeby, więc skąd to uczucie
„dziwnego głodu”, ciągły brak zadowolenia? Całe rzesze chrześcijan
potrafią bez końca narzekać. Tak naprawdę nikt i nic nie jest w stanie
ich zaspokoić. Niestety, chrześcijanie również się kłócą, prowadzą
różnego rodzaju walki. Usługiwałem w rodzinach, w których dochodziło do
bardzo poważnych problemów: awantur, separacji, braku jedności,
rozwodów. Spotykałem wiele osób, które przez wiele lat miały problemy z
pracą, co prowadziło do pożyczania i nie oddawania pieniędzy, a nawet
ich wyłudzania. Chwilowo potrafimy zapomnieć o naszych kłopotach,
szczególnie wtedy, gdy coś miłego nas spotyka. A później powrót do
szarej rzeczywistości, w której nie ma miejsca na radość. Brzmi to
smutno, lecz jest to problem, który dotyka wielu biblijnie wierzących
chrześcijan.