Bohater filmu – Siergiej,
były marynarz radzieckiej floty, miał kiedyś 170 cm wzrostu. Dziś
patrzy na świat z wysokości jednego metra. W czasie przygotowywania
okrętu do „pokojowej misji” w Angoli Siergiej musiał pracować w
trzydziestostopniowym mrozie, stojąc po pas w śniegu. Odmroził sobie
obie ręce i nogi. W rany wdała się gangrena, konieczne były operacje.
W ciągu dziesięciu lat Siergiej przeszedł 29 zabiegów amputacji kończyn.
W szpitalach nie było lekarstw ani środków przeciwbólowych. Niektóre
amputacje przeprowadzał sam – „na żywca”, znieczulając się butelką
wódki, po kawałku obcinał sobie żyletką palce u rąk. Nienawidził
swojego życia. Przed każdą kolejną operacją miał nadzieję, że ta będzie
ostatnia, że nie obudzi się już z narkozy. Takie było wówczas jego
marzenie.
Teraz, po latach – wspomina z uśmiechem – wie, dlaczego Bóg
przeprowadził go przez to wszystko. Chce pomagać innym, tłumaczy, że w
każdych okolicznościach można nauczyć się żyć, można znaleźć rozwiązanie
z pomocą Boga. Świadczy o tym jego obecne życie – to, jak były marynarz
Siergiej pokonuje słynne schody z filmu Eisensteina „Pancernik
Potiomkin”, prowadzi kombajn, gra w piłkę z synem…

